W 2022 roku nie miałem czasu na pisanie, więc rzutem na taśmę kompiluję topkę minionego roku, by chociaż jeden artykuł w tych mijających 12 miesiącach jednak na blogu zmieścić. Dziwny to był rok, niemal bez gier AAA ekskluzywnych dla bieżącej generacji, ale do tego stanu zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Kolejne generacje nie są odcinane niczym pępowina, jak to niegdyś bywało. Stara wtapia się w nową, zamieniając wsteczną kompatybilność w cokolwiek dziwną hybrydę – dziś WK oznacza nie możliwość zagrania w grę sprzed 5 lat (choć to też), lecz możliwość odpalenia premierowej produkcji na current-genie na starszym sprzęcie.
Robienie gier robi się coraz droższe, co po raz kolejny wykorzystują twórcy gier niezależnych – w tym roku dostarczyli aż miło. W efekcie moja topka to mix gier AAA, indie oraz remasterów.
Najpierw jednak zacznijmy od tradycyjnej listy 10 gier, na które w 2022 roku z różnych powodów nie miałem czasu.
1. Marvel’s Midnight Suns – czekałem na premierę, ta nie zawiodła. „Marvel spotyka X-COM” to wspaniały pitch.
2. Sifu – limitka leży sobie na półce od premiery, jeszcze zafoliowana. Trochę wstyd.
3. The Quarry – bardzo lubię nie tylko fabularne gry od Supermassive, ale i fajną historię tej firmy, startującej od, nomen omen, Start the Party i innych gierek na PlayStation Move.
4. Xenoblade Chronicles 3 – nie żebym jedynkę i dwójkę skończył, ale „Xeno” w nazwie zawsze rozpala we mnie jakiś ogień.
5. Sonic Origins – wiem, że grze daleko od doskonałości, ale u mnie zawsze Sonic>Mario.
6. The DioField Chronicle – chyba najcichsza duża premiera roku.
7. Rollerdrome – „Tony Hawk strzelanek” w kosmicznej oprawie, prawdę mówiąc jest mi wstyd, że wciąż nie zagrałem.
8. The Case of the Golden Idol – polecane mi przez kilka osób jako „takie trochę jakby Obra Dinn”. Demo mnie nie przekonało i może dlatego na razie na demie się skończyło.
9. Atari 50: The Anniversary Celebration – mówią, że najlepsza retroskładanka w dziejach świata. Możliwe.
10. Ghostwire: Tokyo – wiem, że oczekiwania były większe, ale cyfrowe Tokio zawsze mnie kupuje.
A teraz już pora na krem kremów, śmietankę śmietanki, najlepsze gry 2022 roku według mnie!
1. Elden Ring – bo okazała się przeogromna, zaskakująca i gdy już ją kończyłem, okazało się że ominąłem kawałek gry, przy czym kawałek oznaczał jakieś 20h, które mogłoby w zasadzie być inną grą.
2. Dying Light 2* – bo wraz z powyższym tytułem odświeżyło mój zapał do otwartych światów, w czym ogromny udział pomysłowych metod podróżowania po świecie gry.
3. Return to Monkey Island – bo Ron Gilbert i Monkey Island to przeszłość, która wróciła w najcudowniejszym stylu.
4. Chrono Cross: The Radical Dreamers Edition – bo wreszcie zagrałem w grę, której soundtracku odsłuchiwałem jakieś 1000 razy (nie przesadzam).
5. Triangle Strategy – bo to takie „Final Fantasy Tactics lite” w zakresie polityki, ale niekoniecznie systemu.
6. Signalis – bo ładnie zmiksowało survival horror z grą science-fiction, mocno przyciągając mnie do ekranu.
7. Immortality – bo Sam Barlow wciąż robi gry, jakie ma ochotę robić, a że wciąż jest w tym dobry, otrzymaliśmy kapitalny postmodernistyczny esej o tym, czym właściwie jest gra.
8. Tinykin – bo to niepozorny, ale pomysłowy i uroczy tytuł, od którego nie mogłem się oderwać.
9. Norco – bo Luizjana to zawsze dobre miejsce na umiejscowienie akcji gry przygodowej (hej Gabriel Knight), a Norco snuje się jak dobry slow-burnowy thriller science-fiction
10. Crisis Core: Final Fantasy VII Reunion – bo niekiedy trzeba mi naprawdę niewiele, na przykład gry, którą przeszedłem 15 lat temu dwa razy i zrobiłem to właśnie po raz trzeci tylko po to, by przeżyć zakończenie.
(* oznacza, że przy tej grze pomagaliśmy zawodowo jako better. gaming agency, więc być może wcale nie powinniście mi wierzyć)
Wszystkiego dobrego w 2022 roku!
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!